|
Rafał W. Orkan pracował nad
swym warsztatem pisarskim na forum „Fahrenheita”.
Publikował opowiadania zarówno w Internecie, jak
i w magazynach papierowych. Śledząc jego rozwój, nie
mogłam oprzeć się pewnemu urokowi tego pisarstwa, utworom mrocznym,
pesymistycznym, silnie odwołującym się do emocji. Miałam duże
oczekiwania związane z debiutem autora, do którego
twórczości zdążyłam nabrać sentymentu. I oto jest
„Głową w mur”.
Debiut Rafała W. Orkana to,
według słów samego autora, pierwszy z trzech tomów
„Paramythii Vakkerby”. Składa się z kilku opowieści
osadzonych w jednym mieście. Autor deklaruje się jako
twórca fantasy, lecz nie ma tu miejsca dla
smoków, elfów, piersiastych wojowniczek i dzielnych
paladynów. Za to z całą pewnością płyną w książce
obficie krew, pot i łzy.
Najpierw jest chaos –
wejście do Wiecznego Miasta Vakkerby. Patrząc oczami pierwszej
bohaterki książki, trudno się rozeznać w jego konstrukcji,
w różnych Domenach i w plątaninie dzielnic.
Dopiero kolejne opowieści pozwalają ułożyć sobie w głowie
pełniejszy i bardziej uporządkowany obraz Vakkerby, na
który składają się wielka jaskinia wypełniona fabrykami
i siedzibami biedniejszych mieszkańców oraz dzielnice
bogaczy usytuowane na powierzchni. W mieście niegdyś najważniejsi
byli Arystokraci i Technomagowie i obowiązywał kult
Maszynowego Boga. Jednakże od kilku lat rządzi tu dziki lud
górski: Mazurbalańczycy. Nie wiadomo, jak udało im się podbić
Vakkerby, mimo zaawansowanej technologii i magii, jaką dysponują
Technomagowie. Wiadomo jednak, że miasto zyskało mazurbalańskiego lorda
protektora oraz że na ulicach wszystkich dzielnic spotyka się na co
dzień zbrojne patrole, zaś dawni władcy zamknęli się w swoich
enklawach – Stalowych Ogrodach, klasztorze i przyległych doń
fabrykach. Vakkerby jest dla swych mieszkańców pułapką –
gdyby mogli, może próbowaliby życia gdzieś poza miastem, ale
perspektywy przeżycia na zewnątrz są kiepskie, zarówno dla
biednych, jak i dla bogatych. W dzielnicach Domeny Dzbana,
położonej pod ziemią, duszą się w toksycznych wyziewach robotnicy
wraz z całym światkiem przestępczym miasta. Pod nimi zaś mieszkają
w całkowitej nędzy zmutowane magicznie istoty, które nie
mają perspektyw na godne życie nawet w murach Vakkerby. Mniej
wiemy o tym, co na powierzchni – tutaj zamieszkują
Złotoręcy, bogata klasa właścicieli fabryk i przeróżnych
przedsiębiorstw. Powyżej w Stalowych Ogrodach znajduje się
siedziba Arystokratów, o których dowiadujemy się
niewiele. Złotoręcy usługują Arystokratom, a cała Domena Dzbana
pracuje na luksusowe życie Złotorękich i ich mocodawców.
Miasto odgrywa niezwykle istotną rolę w książce, nie jest jedynie
pustą scenografią. Determinuje losy bohaterów opowieści, przez
podłość losu, jaki ich tu spotyka, przez ponury krajobraz, przez
niezliczone uboczne efekty działań technomagii. Każdy ma tu swoje
miejsce i biada temu, kto będzie próbował wyrwać się
z kołowrotu własnego miejskiego przeznaczenia.
Bohaterowie książki to postaci
znane czytelnikom, którzy mieli już okazję zetknąć się
z prozą Rafała W. Orkana w „Fahrenheicie” lub też
w antologii „Kochali się, że strach”. Spotykamy tu
bowiem Tane-tani, sześcioręką bohaterkę opowiadania „Miód
z moich żył”. Tane-tani trafia do miasta jako młoda
dziewczyna i nic o tym nie wiedząc, zostaje siłą napędową
wydarzeń splatających losy pozostałych bohaterów książki. Wraz
z Tane-tani poznajemy Gebneha, człowieka, w którego
żyłach płynie miód wywołujący ekstazę. Kolejną ważną postacią
jest Eyra, kobieta-wojownik, i Byhtra – uciszyciel znany
z opowiadania „Zemsta jednorożca” publikowanego
w „Fahrenheicie”, niezwykle silny człowiek, na
którego głowie na skutek nieznanej mutacji wyrósł
róg. W kolejnych opowieściach postaci te pojawiają się
osobno, każda przeżywa osobiste dramaty, jednak okazuje się, iż ich
losy są splątane, a ścieżki prędzej czy później się
skrzyżują. Domyślny czytelnik dość szybko odgadnie, jak potencjalnie
mogą ułożyć się losy bohaterów, wczytując się
w przepowiednie cytowanych przed każdą opowieścią Szalonych
Proroków. Poznajemy też kilku przedstawicieli Złotorękich
i Technomagów. Ci pierwsi przedstawieni są jako ludzie
zajęci głównie korzystaniem ze zbytków, zbyt pochłonięci
sobą, aby jeszcze marnować siły na myślenie o innych.
Technomagowie zaś ukazani są jako fanatyczni i egoistyczni
eksperymentatorzy, potrafiący poświęcić istnienie całej rasy, żeby
przedłużyć swoje życie. Produkują przy tym wiele gadżetów
i dostarczają bogatym możliwości przerobienia ciała tak, aby
funkcjonowało sprawniej. Krążą słuchy, że mazurbalański lord protektor
uzależniony jest od tych wynalazków.
„Głową w mur”
może pochwalić się więc interesującym światem przedstawionym
i pełnokrwistymi bohaterami, nieprzypadkowo zestawionymi razem.
A co może razić w debiutanckiej książce Rafała W. Orkana?
Morały. Nie wiążą się zbytnio z odkrywczością. Zanim dotrzemy do
końcowych kart opowiadań, sami możemy się domyśleć, że najbardziej
obrzydliwe istoty okażą się prawdziwie bezinteresowne, że
niektórzy dostrzegają prawdziwe uczucie dopiero, gdy je tracą,
a bohaterskie czyny mogą przynieść więcej nieszczęścia niż
pożytku. Poza tym mankamentem autor spisał się świetnie. Zarówno
językowo, jak i fabularnie. Obawiałam się, że dostanę do rąk
kolejny zbiór niepowiązanych ze sobą nijak opowiadań, dla
których wspólna jest jedynie scenografia. Tymczasem od
początku lektury należy się skupić na zapamiętywaniu głównych
postaci i miejsc, gdyż będą się one przewijać w kolejnych
odsłonach świata Vakkerby. Spora dawka obrzydliwości jest
również, w moim odczuciu, bezpośrednim wynikiem założeń
świata – to nie sklep z landrynkami, ale oszalałe
i brudne technomagiczne miasto. Nie dostrzegam w książce
elementów przypadkowych tudzież niepasujących do reszty,
zbędnych czy przegadanych. Czytelnicy pragnący zanurzyć się
w niesztampowej scenografii i świecie, gdzie nikt nie żyje
długo i szczęśliwie, nie powinni dłużej wstrzymywać się od
lektury. „Głową w mur” to z całą pewnością udany
debiut książkowy oraz spora zachęta do sięgnięcia po kolejne opowieści
osadzone w tym świecie. Oby zapowiadany cykl był równie,
a nawet bardziej udany niż debiut.
Agnieszka Falejczyk
Rafał W. Orkan
Głową w mur
Fabryka Słów, 2009
Stron: 358
Cena: 27,99
|
|