GŁÓWNA O NAS FANTASTYKA FOTOGRAFIA LINKI
Kilka słów o fotografii - cz.2

    Witam ponownie czytelników zainteresowanych poznawaniem tajników fotografowania. W poprzedniej części omówiliśmy budowę aparatu fotograficznego oraz podstawowe pojęcia związane z konstrukcją obiektywów i korpusów. Tym razem wejdziemy głębiej w samą technikę wykonywania zdjęć, tak by wiedzieć, jakie możliwości i ograniczenia mają nasze aparaty. Uzbrojeni w tę wiedzę będziemy mogli świadomie reagować na warunki napotkane podczas robienia zdjęć.

    Na początek wyjaśnijmy sobie, na czym polega pomiar światła, czyli podstawowa funkcja wpływająca na zdjęcie. Z poprzedniej części pamiętamy, że na matrycę czy kliszę musi padać ściśle określona ilość światła. Jeśli jest go za dużo, otrzymamy obraz zbyt jasny, przepalony; jeśli zaś będzie go za mało, obraz będzie ciemny, pozbawiony szczegółów. Skąd więc mamy wiedzieć, jakie parametry ustawić, by światła było w sam raz? Za to odpowiedzialny jest światłomierz. Jak sama nazwa wskazuje, jest to urządzenie mierzące ilość światła docierającą do wnętrza aparatu poprzez obiektyw. We współczesnych konstrukcjach światłomierz jest częścią korpusu, sprzężony z elektroniką pomaga mu ustalać odpowiednie warunki ekspozycji. Jednak każdy pomiar ma swoje ograniczenia, więc dobrze jest wiedzieć, co tak naprawdę mierzy nasz światłomierz.

    Najczęściej aparaty umożliwiają wykonanie pomiaru w trzech trybach: matrycowym, centralnie ważonym i punktowym. Światłomierz zbiera informacje z kilku lub kilkunastu pól rozmieszczonych na całej powierzchni elementu światłoczułego.

    Na zdjęciu widzimy ikony oznaczające trzy wymienione tryby na aparacie Pentax MZ-3. Ikona zielona (kolor wskazuje, że jest to tryb polecany początkującym) przedstawia tryb matrycowy. Zielone pola symbolizują obszary kadru, z których aparat czerpie informacje o ilości światła. Jak widzimy, w trybie pomiaru matrycowego aparat uwzględnia dane uzyskane ze wszystkich pól pomiarowych i przelicza je według skomplikowanych algorytmów. W pomiarze centralnie ważonym, oznaczonym powyżej ikoną składającą się z kropki i otaczających ją półpierścieni, uwzględnione są tylko wyniki pomiaru światła ze środkowej części kadru. Ostatni symbol, kropka w środku prostokąta, symbolizuje pomiar punktowy, w którym pod uwagę brany jest jedynie sam środek pola widzenia. Zależnie od firmy i modelu aparatu pomiar punktowy może być ograniczony do 1-3% całego kadru.

    Kiedy już światłomierz dokona pomiaru, elektronika w aparacie ustawionym na tryb automatyczny dobierze parametry ekspozycji tak, by otrzymać poprawnie naświetlone zdjęcie. Trzeba jednak pamiętać, że światłomierz nie rozpoznaje kolorów ani kształtów, tylko mierzy światło. Aparat zaś interpretuje dane otrzymywane ze światłomierza tak, by naświetlić poprawnie obiekt odbijający dokładnie 18% padającego nań światła. Wzorcem jest tu tak zwana szara karta – arkusz papieru czy też kartonu zaczerniony tak, by odbijał jedynie 18% światła. Przyjmuje się, że jest to szarość średnia, kolor mniej więcej tak samo oddalony od bieli i czerni. Także ludzka skóra odbija światło w sposób bardzo zbliżony do szarej karty.

    Co jednak daje nam ta informacja? Kilka bardzo ważnych możliwości. Kiedy fotografujemy obiekty jasne – białe chmurki na niebie, śnieg, obiekty na tle białej ściany – aparat będzie nam próbował naświetlić zdjęcie tak, by owa biel była szarością. W tej sytuacji powinniśmy skorygować ustawienia aparatu i celowo prześwietlić zdjęcie. Zazwyczaj wystarcza prześwietlenie o jedną działkę przysłony czy czasu. Posłużmy się przykładem. Na pierwszym zdjęciu mamy lekko szarawy śnieg – efekt fotografowania z ustawieniami narzuconymi przez aparat.

    Jeśli jednak prześwietlimy zdjęcie o 1 EV – uzyskamy obraz, na którym śnieg ma barwę zbliżoną do rzeczywistej.

    Z drugiej strony, kiedy chcemy sfotografować coś w nocy lub bardzo ciemny obiekt, aparat będzie próbował z czerni zrobić szarość. W takiej sytuacji należy zdjęcie niedoświetlić o jedną działkę. Na zdjęciu poniżej mamy podświetlone fragmenty skały w jaskini. Ponieważ aparat „uznał”, że należy zdjęcie naświetlić tak, by czerń była szarością, uzyskaliśmy nieciekawy obraz – przepalone elementy w centrum kadru i szare skały.

    Tymczasem jeśli skorygujemy warunki ekspozycji i niedoświetlimy tego zdjęcia o 1 EV, uzyskamy zupełnie inny widok. Ciemne ściany jaskini stanowią tło dla poprawnie naświetlonego elementu w centrum kadru. Czyż nie tak właśnie widzielibyśmy ten obraz własnymi oczami?

    Czym jednak jest owo tajemnicze EV? Z języka angielskiego Exposure Value – czyli wartość ekspozycji. Najprościej rzecz ujmując, zmiana parametrów o 1 EV odpowiada zmianie parametrów światła, przysłony bądź czułości o jeden stopień.

    Posłużmy się przykładem zdjęcia śniegu. Ustawiamy kadr, sprawdzamy, jakie parametry ekspozycji ustawił światłomierz wbudowany w aparat. Pamiętając jednak o konieczności wprowadzenia w tym przypadku korekcji, zmieniamy czas naświetlania o jeden stopień w dół. Czyli zamiast czasu 1/500 ustawiamy czas 1/250. W przypadku ciemnego pomieszczenia postępujemy odwrotnie i zamiast 1/50 wprowadzamy czas 1/100.

    Większość współczesnych aparatów daje nam możliwość ustawienia automatycznej korekcji ekspozycji. Aparat będzie dobierać parametry tak, aby prześwietlić lub niedoświetlić zdjęcie o ściśle zaprogramowaną wartość. Dzięki temu nie musimy co chwila wprowadzać zmian ręcznie, lecz całą pracę obliczeniową wykona za nas aparat. Oczywiście nie zrobi tego sam – musi najpierw dostać instrukcję, o ile jednostek ma dokonać korekty. Dostępne są tu też różne możliwości ustawień. Korekcja o całe jednostki jest czasami niewystarczająca, dlatego aparaty zazwyczaj umożliwiają wprowadzanie jej od wartości -3 do +3 EV z krokami co 0,3, 0,5, 0,7 i 1 EV.

    Z korekcją ekspozycji związany jest nierozerwalnie Autobracketing. Cóż to za cudo? Otóż jest to opcja wykonania zdjęć seryjnych, różniących się między sobą ustawieniami warunków ekspozycji (skr. AEB od ang. Auto Exposure Bracketing). Zazwyczaj są wtedy wykonywane trzy zdjęcia pod rząd. Podczas uruchamiania Autobracketingu musimy wybrać wartość korekcji ekspozycji, np. ±1 EV, oraz kolejność, w jakiej będą robione zdjęcia, czyli czy najpierw ma być robione zdjęcie niedoświetlone, czy prześwietlone, czy też ze światłem neutralnym. Kiedy ustawimy już potrzebne parametry, naciśniemy i przytrzymamy dłużej spust migawki, wówczas zostanie wykonana seria zdjęć o różnych parametrach. Autobracketing stosować należy w przypadkach, kiedy mamy problemy z wyborem odpowiednich warunków naświetlania. W takiej serii mamy większą szansę trafić z ustawieniami w zastane warunki oświetleniowe. Kiedy omówimy już sobie działanie trybów półautomatycznych, wrócimy jeszcze na chwilę do tego zagadnienia.

    Wspomniałem wyżej, że sam proces pomiaru światła umożliwia wybranie kilku trybów – matrycowego, centralnie ważonego i punktowego, zwanego również z angielska „spotem”. Jakie możliwości dają nam jednak te tryby i kiedy je stosować? Wyboru należy dokonać, planując zdjęcie, przygotowując się do naciśnięcia spustu migawki. W tym celu musimy popatrzeć na kadr, który chcemy uchwycić oczami światłomierza, sprawdzić rozkład światła w polu widzenia obiektywu. Kiedy fotografujemy obiekty podobnie oświetlone, na przykład krajobraz w słoneczny dzień lub osoby znajdujące się w jasno oświetlonym pokoju, najlepiej wybrać matrycowy pomiar światła. Aparat uśredni pomiar ze wszystkich części kadru i otrzymamy poprawne zdjęcie. Co jednak mamy zrobić w sytuacji, kiedy chcemy sfotografować obiekt znajdujący się w cieniu? Jeśli obiekt ów zajmuje małą część kadru, aparat dobierze nam warunki ekspozycji tak, by poprawnie oddać tło. Wówczas interesujący nas obiekt będzie wyraźnie niedoświetlony. Zamiast, przykładowo, koleżanki pod drzewem, na zdjęciu dostaniemy drzewo i ciemną sylwetkę pod nim. W takiej sytuacji najlepiej sprawdzi nam się pomiar centralnie ważony. Kierując środek pola widzenia na koleżankę i uruchamiając pomiar światła, otrzymamy takie warunki ekspozycji, by to ona była poprawnie naświetlona, a nie mniej ważne tło. Pomiar punktowy będziemy zaś stosować w sytuacji, kiedy będziemy chcieli poprawnie naświetlić niewielki fragment kadru, np. twarz stojącej postaci. Wówczas musimy pamiętać o skierowaniu punktu pomiarowego dokładnie na interesujący nasz szczegół. Zazwyczaj tryb ten umożliwia zbieranie danych z zaledwie 1-3% kadru, należy więc dobrze celować.

    Już słyszę padające pytania – a co w sytuacji, kiedy chcemy poprawnie naświetlić przy użyciu pomiaru punktowego obiekt, który znajduje się poza środkiem kadru? I na to znajdzie się rada. Jest nią blokada warunków ekspozycji. Aparaty z punktowym pomiarem światła zazwyczaj posiadają także przycisk umożliwiający zablokowanie ustawień, oznaczany często jako AE-L bądź ML (przycisk ML zauważycie na zdjęciu przedstawiającym ikony systemu pomiaru światła). W opisanej sytuacji należy się nim posłużyć. Kiedy skierujemy środek kadru na interesujący nas obiekt i lekko wciśniemy spust migawki, aparat wykona pomiar światła i dobierze do niego warunki ekspozycji. W tym momencie możemy nacisnąć przycisk blokady i zmienić sposób kadrowania, nie ryzykując zmiany warunków ekspozycji. O tym, że blokada jest uruchomiona, zazwyczaj sygnalizuje znacznik w wizjerze aparatu. W przypadkach aparatów marki Pentax jest to świecąca gwiazdka.

    To oczywiście nie koniec automatyki we współczesnych aparatach. Nie wspomnieliśmy jeszcze ani słowa o ustawieniach ostrości. Praktycznie wszystkie produkowane dzisiaj aparaty posiadają system AF, czyli autofocus. Dzięki temu nie musimy (jeśli nie chcemy) ręcznie kręcić pierścieniem ostrości na obiektywie. Wbudowane silniki oraz systemy kontroli obrazu ustawią układ optyczny tak, by ostre były interesujące nas obiekty. Czujniki AF umieszczone wewnątrz korpusu badają światło, które przeszło przez obiektyw, i szukają w określonych strefach linii prostych. Jeśli ich nie znajdują, nakazują obiektywowi zmianę punktu odległości ostrzenia. Nasz układ optyczny zmienia wówczas ułożenie soczewek w ten sposób, by zwiększyć lub zmniejszyć do maksimum zakres ostrości. Zaś AF cały czas sprawdza, czy podczas zmiany nie znajdzie wyraźnych linii, krawędzi przedmiotów i tym podobnych. Kiedy to nastąpi, nakazuje obiektywowi zatrzymanie procesu i utrzymanie parametrów. Dlaczego tak podkreślam tu konieczność ustawiania ostrości na obiektach posiadających wyraźne linie proste? Pozwoli nam to bowiem zrozumieć dziwne zachowanie naszego aparatu w pewnych sytuacjach. Nieraz można spotkać się z przypadkiem, kiedy aparat nie potrafi ustawić ostrości. Obiektyw szarpie się w przód i tył, wydając przy tym dziwne dźwięki tak, jakby zwariował. Nie należy się tym przejmować – oznacza to jedynie tyle, że w polu widzenia czujników AF nie znalazły się żadne pionowe bądź poziome linie. Możemy się z tym spotkać, kiedy skierujemy obiektyw na białą ścianę lub też w ciemnych pomieszczeniach, kiedy czujniki będą dostawać za mało światła, by je poprawnie interpretować. Niektóre aparaty radzą sobie jednak i z tym problemem poprzez system wspomagania AF. Polega on na tym, że aparat, korzystając ze specjalnej, wbudowanej lampki, wyświetla przed sobą, w polu widzenia czujników, pionowe linie.

    Sam AF może działać w trzech trybach: ciągłym, pojedynczym i manualnym. W pierwszym system ustawiania ostrości będzie śledził obiekt znajdujący się w jego polu widzenia. Włączać go należy wtedy, gdy fotografujemy poruszające się obiekty. Wówczas nie ryzykujemy, że w czasie, kiedy będziemy się zastanawiać nad kompozycją obrazu, stracimy ostrość interesującego nas obiektu. Praktyczne zastosowanie polega na uaktywnieniu trybu ciągłego i trzymaniu na wpół wciśniętego spustu migawki – aparat będzie wtedy ustawiał ostrość na każdym obiekcie, który znajdzie się polu widzenia czujnika AF. Przykładem może być fotografowanie ptaków. Kierując na nie obiektyw, będziemy mieli bardzo dynamicznie zmieniające się warunki. Ptaki poruszają się szybko i musimy je cały czas śledzić. W tym czasie zmienia się jednak odległość między nami a ptakami. Kiedy mamy uruchomiony ciągły AF, nie musimy się tym przejmować. Obiektyw będzie pracował cały czas, ustawiając odpowiednie ustawienie soczewek. Naszym zmartwieniem będzie jedynie utrzymanie cały czas ptaka w polu widzenia aparatu. Kiedy na chwilę zniknie nam z pola widzenia, system AF zacznie ustawiać ostrość na nieskończoność, czyli na puste niebo.

    Może się wydawać, że jest to tryb idealny. Nie trzeba nic zmieniać, zawsze mamy ustawioną ostrość na centralnym obiekcie. Niestety, jak sobie to omówimy w trzeciej części, podczas kompozycji obrazu unika się zazwyczaj kadrów z centralnie położonym głównym obiektem. Tak więc do statycznej fotografii najlepiej używać AF ustawionego w tryb pojedynczego pomiaru. Tu aparat będzie ustawiał ostrość raz, podczas jednego wciśnięcia spustu migawki. Możemy więc skierować obiektyw na interesujący nas obiekt lub punkt i wcisnąć do połowy przycisk spustu. System AF ustawi wówczas ostrość, a jednocześnie możliwe będzie przekadrowanie ujęcia. Wystarczy trzymać cały czas wciśnięty do połowy przycisk spustu. Możemy przesunąć obiektyw względem głównego obiektu tak, jak nam się podoba, i dopiero wtedy zrobić zdjęcie. Nie ryzykujemy przy tym, że aparat będzie próbował zmienić ostrość, ustawiając ją na elementach tła. Tryb pojedynczego pomiaru jest więc idealny do fotografii portretowej, przyrodniczej czy też martwej natury.

    Tryb manualny zaś to w gruncie rzeczy wyłączenie AF. Obiektywem kręcić musimy sami za pomocą pierścienia ostrości. I sami musimy decydować, czy interesujący nas obiekt jest już ostry, czy też nie. Ma to głównie zastosowanie w lustrzankach z wymienną optyką, kiedy do nowoczesnego aparatu podłączymy stare obiektywy bez autofocusa.

    Wiemy już, na czym polega działanie światłomierza i w jakich trybach może pracować; wiemy, co to jest korekcja ekspozycji i kiedy należy ją stosować. Najwyższy więc czas przejść do omówienia trybów pracy samego aparatu. Do programów tematycznych i trybów półautomatycznych.

    Współczesne aparaty zazwyczaj posiadają w łatwo dostępnym miejscu pokrętło z różnymi ikonami czy symbolami. To mechanizm zmieniający tryby, w jakich aparat będzie pracował. Do wyboru możemy mieć na przykład tryb portretowy, sportowy, nocny, pejzażowy, makro czy nawet tryb fotografowania żywności! Skupmy się jednak na tych najważniejszych. Tryby te nazywamy automatycznymi, gdyż pełną kontrolę nad warunkami ekspozycji przejmuje w nich automatyka i oprogramowanie aparatu. Zdjęcie przedstawiające pokrętło trybów na aparacie Pentax *istDS2 znajdziecie poniżej.

    Kiedy ustawimy na naszym aparacie tryb pejzażowy, zazwyczaj oznaczany ideogramem przedstawiającym górę z chmurką, aparat będzie dobierał warunki ekspozycji tak, by uzyskać maksymalną głębię ostrości i poprawne naświetlenie większości kadru. Skoro zaś przymknie przysłonę do wysokich wartości, to spodziewać się musimy długiego czasu naświetlania. Dlatego przy robieniu zdjęć w tym trybie najlepiej posiłkować się statywem bądź zwracać baczną uwagę na stabilne trzymanie aparatu.

    Przeciwieństwem tego trybu będzie tryb sportowy. Oznaczany jest zazwyczaj symbolem biegnącej postaci. Po jego ustawieniu automatyka aparatu będzie starała się uchwycić w ruchu szybko poruszające się obiekty. Jak już wiemy, zrealizować to można jedynie poprzez maksymalne możliwe w danych warunkach skrócenie czasu naświetlania. Nie musimy się więc w tym przypadku zazwyczaj przejmować stabilnym trzymaniem aparatu, koncentrować się powinniśmy na śledzeniu fotografowanego obiektu. Oczywiście krótki czas naświetlania będzie realizowany kosztem dużego otwarcia przysłony. Stąd też pojawi się ograniczenie głębi ostrości. W niektórych aparatach w tym trybie uruchomiony zostanie także automatycznie ciągły autofocus.

    Podane wyżej tryby są przypadkami skrajnymi. Pozostałe zawierają się gdzieś pomiędzy lub też są przystosowane do robienia zdjęć w ściśle określonych warunkach, odmiennych niż te najczęściej spotykane. Tak więc w trybie portretowym aparat będzie tak dobierał czas naświetlania i przysłonę, aby ostry był obiekt na pierwszy planie, zaś tło pozostawało lekko nieostre. Dzięki takim ustawieniom zdjęcie koncentruje się tylko na fotografowanej postaci, nie rozpraszają nas dodatkowe obiekty. Tryb nocny włączamy w bardzo złych warunkach oświetleniowych, w ciemnych pomieszczeniach czy właśnie nocą. Aparat cyfrowy zwiększy wówczas maksymalnie wartość ISO, co pozwoli fotografować z odpowiednio krótkimi czasami naświetlania, jednak kosztem jakości obrazu. Oznaczany zazwyczaj ikoną przedstawiającą kwiatek tryb makro spowoduje zaś, że aparat będzie próbował ustawić ostrość na obiektach bardzo blisko obiektywu. Celem jest spowodowanie, by utrwalony obraz był jak największy i oddawał maksymalnie dużo szczegółów.

    Oprócz omówionych wyżej trybów automatycznych dostępne są także półautomatyczne i manualne. Na zdjęciu poniżej zauważycie symbole Av, Tv, M i B na pokrętle trybów w aparacie Pentax *istDS2.

    Pierwsze dwa oznaczenia to tak zwane programy preselekcyjne – Av to preselekcja przysłony, zaś Tv to preselekcja czasu. Na czym jednak polega ich działanie? Ręcznie ustawiamy przysłonę (Av) lub czas naświetlania (Tv), a automatyka aparatu dostosowuje odpowiednio czas (dla zadanej wartości przysłony w Av) lub przysłonę (dla zadanej wartości czasu w Tv) w celu otrzymania poprawnie dobranych warunków ekspozycji.

    Preselekcja przysłony to mój ulubiony tryb. Jako że bardzo lubię zdjęcia z dosyć niewielką głębią ostrości, muszę zawsze kontrolować, jaką mam ustawioną przysłonę. Pamiętamy bowiem, że głębia ostrości zależy bezpośrednio od wartości przysłony i że jej przymykanie powoduje zwiększenie obszaru wysokiej ostrości na zdjęciu. Po ustawieniu pokrętła w położenie Av będziemy mogli ręcznie wprowadzić wartość przysłony. Aparat zaś dokona pomiaru światła i automatycznie dobierze czas naświetlania. Nie musimy wówczas martwić się o dobieranie wszystkich ustawień, jedynie myśleć o tym, jaką przysłonę wybrać dla osiągnięcia zamierzonego efektu.

    Preselekcja czasu Tv przydaje się w innych okolicznościach, kiedy interesować nas będzie uzyskanie konkretnego efektu ukazania dynamiki fotografowanych obiektów. Pamiętamy, że ruch w kadrze możemy zamrozić krótkimi czasami, odwzorować tak, jak widzi go ludzkie oko, stosując czas zbliżony do 1/50 s, bądź rozmazać, stworzyć wrażenie dynamiki, stosując czasy długie. I znów, po określeniu, jaki efekt chcemy osiągnąć i jaki czas ekspozycji musimy w tym celu dobrać, w trybie Tv ustawiamy żądaną wartość. O dopasowanie przysłony martwić się będzie wówczas nasz aparat.

    W tym miejscu należy jeszcze raz nawiązać do autobracketingu. Otóż kiedy ustawimy aparat w tryb Av, podczas wykonywania zdjęć z wykorzystaniem tej funkcji korekcja ekspozycji będzie się odbywała za pomocą zmian czasu naświetlania. Posłużmy się przykładem. Ustawiamy aparat w tryb preselekcji przysłony. Ustawiamy przysłonę o wartości 8 i mierzymy światło. Aparat ustawia wartość czasu naświetlania na 1/50 s. Włączamy autobracketing, ustawiamy korekcję ekspozycji na wartość ? 1 i wciskamy spust migawki. Wykonane zostają trzy zdjęcia. Wszystkie przy przysłonie 8, lecz o czasach ekspozycji odpowiednio: 1/25 s, 1/50 s i 1/100 s. Czyli zdjęcie prześwietlone o 1EV, naświetlone prawidłowo i niedoświetlone o 1EV. Kiedy zaś aparat pracuje w preselekcji czasu, korekcja ekspozycji w funkcji autobracketingu odbywać się będzie za pomocą zmian przysłony. W powyższym przykładzie, ustawiając czas naświetlania na 1/50 s, aparat dobierze nam do tego przysłonę o wartości 8. Wykonując zaś zdjęcia z wykorzystaniem AEB o wartości ? 1EV, aparat wykona zdjęcia przy tym samym czasie, lecz przy przysłonach 5,6, 8 i 11.

    Tryb oznaczany literką M to tryb manualny. W nim wszystkie podstawowe parametry musimy ustawiać ręcznie. Zarówno czas naświetlania, jak i przysłonę. Żeby jednak nie robić tego na tzw. oko, aparat będzie nam pomagał. Kiedy ustawimy czas i przysłonę i wciśniemy do połowy przycisk spustu migawki, aparat wykona pomiar światła i poinformuje nas, czy wybrane przez nas parametry spowodują uzyskanie obrazu naświetlonego prawidłowo, prześwietlonego, czy niedoświetlonego. Realizuje się to w różny sposób. Najlepszym jest tzw. drabinka ekspozycji. Wyświetlana w wizjerze aparatu pokazuje, czy światła jest za dużo, czy za mało, i jednocześnie poziom wychylenia wskaźnika na drabince pokazuje nam wartość prześwietlenia czy niedoświetlenia. Od razu więc w takiej sytuacji widzimy, czy przekroczenie jest znaczne, czy też wynosi jedynie 0,5 EV. Mając takie dane, możemy od razu zmienić o odpowiednią wartość ustawienie czasu czy przysłony, by uzyskać poprawne naświetlenie. Innym rozwiązaniem mogą być znaczniki pokazujące jedynie, że światła jest za dużo, w sam raz, za mało. W takim przypadku musimy jednak dokonywać wielu pomiarów, gdyż nie wiemy, o ile jednostek EV jesteśmy oddaleni od poprawnych ustawień. Tryb manualny, jak się domyślacie, używany jest stosunkowo rzadko. Najczęściej uruchamia się go w lustrzankach cyfrowych po podłączeniu do nich starych, całkowicie manualnych obiektywów.

    Co zaś oznacza tajemnicza literka B? To ustawienie, w którym migawka będzie tak długo otwarta, jak długo będziemy trzymać wciśnięty przycisk spustu. Do czego jednak można wykorzystać taki tryb? Jakie zdjęcia można robić, sterując w ten sposób czasem naświetlania? Przykładów jest kilka. Ograniczmy się do fajerwerków. Pokazy sztucznych ogni organizowane są zazwyczaj w nocy. Sam wybuch trwa bardzo krótko i szybko przemieszcza się po niebie. Jak więc ustawić czas naświetlania w takiej sytuacji? Mierzenie światła na ciemne niebo spowoduje ustawienie czasów naświetlania wynoszących długie minuty. Mierzenie podczas błysku jest siłą rzeczy bardzo trudne i spowoduje otrzymanie czasów krótkich. Jak więc uchwycić na zdjęciu cały pióropusz wybuchającego fajerwerku? Odpowiedź jest prosta. Ustawić należy aparat w pozycji B, wycelować aparat w miejsce, w którym spodziewamy się wybuchu, i na chwilę przed spodziewanym rozbłyskiem nacisnąć spust migawki. I trzymać wciśnięty, dopóki nie dopalą się ostatnie iskierki. Wówczas mamy szansę uchwycić obraz całościowy, zawierający całą eksplozję, od początku do końca.

    Uff.... Wszystkim, którzy dobrnęli do tego miejsca, gratuluję wytrzymałości i zacięcia. Na pocieszenie mogę dodać jedynie, że poruszę tu tylko jeszcze jedną kwestię i zakończę cześć drugą, przedostatnią.

    Osoby mające kontakt z fotografią, a dokładniej jej cyfrową odmianą, na pewno spotkały się z tajemniczym określeniem balans bieli (z angielska WB – white balance). Prawdopodobnie też oglądając wykonane wcześniej zdjęcia, bywali zaskoczeni uzyskanymi dziwnymi kolorami. Te dwie sprawy łączą się ze sobą. Matryca światłoczuła i oprogramowanie aparatów cyfrowych nie widzą świata tak jak my. One tylko interpretują dane otrzymywane ze światłem. Skąd więc aparat wie, że czerwone ma być czerwone, a niebieskie – niebieskie? Za to odpowiada balans bieli. Jest to proces, w którym automatyka aparatu interpretuje otrzymane dane. Automatyczny balans bieli polega na tym, że oprogramowanie naszego aparatu wyszukuje najjaśniejszy obszar w kadrze i uznaje go za obiekt o białej barwie. Znając zaś zależności między białym a innymi kolorami, może przypisać innym obszarom i obiektom na zdjęciu ich barwy. Co jednak w sytuacji, kiedy na fotografowanym obszarze nie ma białych obiektów bądź warunki oświetleniowe odbiegają od standardowego oświetlenia słonecznego? Wówczas następuje przekłamanie kolorów otrzymanych w stosunku do pierwowzoru. Rady na to są dwie. Pierwsza to skorzystanie z predefiniowanych ustawień balansu bieli. Praktycznie każdy cyfrowy aparat ma takie możliwości. Odpowiednie ustawienia obrazowane są zazwyczaj ikonami przedstawiającymi źródła światła – słoneczko, żarówka, świetlówka, cień itp. Wystarczy zorientować się, jakie źródła światła mamy w otoczeniu, i ustawić odpowiedni wariant balansu bieli. Co jednak w sytuacji, kiedy żadne z ustawień nie odpowiada warunkom bądź mamy oświetlenie mieszane? Wówczas możemy posłużyć się ręcznym ustawieniem balansu bieli. Wprowadzamy odpowiednie ustawienie na aparacie, umieszczamy przed obiektywem coś białego i dokonujemy pomiaru. Im bardziej nasz obiekt będzie zbliżony barwą do bieli absolutnej, tym lepsze będą efekty. Osobiście w takich przypadkach nie wybieram się fotografować bez arkusza białego papieru czy kartonu.

    Problem z wiernością oddawania kolorów nie jest charakterystyczny jedynie dla fotografii cyfrowej. W fotografii klasycznej objawia się to jednak trochę inaczej. Tu występują różnice w oddawaniu kolorów przez określone typy negatywów. Są więc negatywy do zastosowania przy świetle słonecznym, przy oświetleniu żarowym, przy lampach błyskowych itp. Planując sesje fotograficzne w określonych warunkach, należy więc dobrać odpowiednią do tych warunków kliszę.

    W ten sposób wyczerpaliśmy już tematykę najbardziej użytecznych funkcji i ustawień, jakie oferują nam współczesne aparaty fotograficzne. Wiemy, jakie tryby należy uruchamiać w określonych sytuacjach, i znamy najważniejsze słownictwo sprzętowe. W części trzeciej porozmawiamy wreszcie o tym, co tak naprawdę w fotografii jest najważniejsze – o kompozycji obrazu i regułach rządzących naszym postrzeganiem. Serdecznie zapraszam.

 

Zdjęcia toku_04-01.jpg oraz toku_04-04.jpg pochodzą z materiałów promocyjnych aparatu Pentax *istDS2 zamieszczonych na stronie producenta.




Tekst powyższy ukazał się po raz pierwszy w czasopiśmie internetowym Fahrenheit nr 57