GŁÓWNA O NAS FANTASTYKA FOTOGRAFIA LINKI



 Na fali

   Honor Harrington to już marka. Sprawdzona, solidna, kojarzona, zdobywająca coraz więcej „klientów”. Kolejne odsłony przygód ze świata Gwiezdnego Królestwa Manticore mimo swojej coraz to większej objętości powodują obciążenia w kieszonkowym czy rodzinnym budżecie. Wszak to klasyczna space-opera, grająca na znanych i sprawdzonych motywach i archetypach, dostarczająca przyzwoitej rozrywki na długie wieczory. I kiedy cały cykl wspiął się na gatunkowe szczyty popularności, nadszedł czas na odcinanie kuponów. O ekranizacji jeszcze nie słyszałem, ale gra planszowa już powstała. Zwie się „Saganami Island Tactical Symulator” i, według informacji z Wikipedii, jedna rozgrywka zapewnia zabawę na kilka godzin.

   Aby przygotować zasady do gry strategicznej, należy dokładnie skatalogować siły biorące udział w walce. W tym celu panowie Ken Burnside i Thomas Pope przestudiowali dokładnie wszystkie tomy gwiezdnej sagi i spisali wszelkie informacje podawane w ich treści, a dotyczące parametrów okrętów i ich uzbrojenia. A następnie, we współpracy z Davidem Weberem, przystąpili do opracowania albumów, których polskie edycje trzymam właśnie przed sobą.

   Pierwsze wrażenia pozytywne – duże, kolorowe, na dobrym papierze. Sporo informacji, statystyk, krótki rys historyczny, mapy gwiezdne, elementy taktyki. Czyli coś w sam raz dla fana serii, który czuje potrzebę usystematyzowania sobie realiów świata Honor Harrington lub chciałby wspomóc swoją wyobraźnię w wizualizacji zmagających się gwiezdnych flot.

   Dobre wrażenie często jednak psuje zetknięcie z dokładniejszym oglądem całości. I tu niestety tak się stało. Zacznijmy od strony graficznej. Najważniejszy zarzut – schematyczność. Wszystkie okręty wyglądają tak samo, różnią się jedynie rozmiarami oraz ilością gniazd uzbrojenia. Z jednej strony wiem, że wynika to z założeń fizyki świata wykreowanego przez pana Webera, z drugiej jednak nawet po dokładnym przestudiowaniu całości nie byłbym w stanie rozpoznać typu okrętu po samym wyglądzie. Poza tym, na obrazkach mających nam ukazać widok ugrupowań bojowych i szyków zdecydowanie za małe są odległości pomiędzy poszczególnymi jednostkami. Aż strach pomyśleć, jak tragiczne skutki mógłby przynieść głupi błąd w manewrowaniu. Ale zdecydowanie najgorsze wrażenie zrobiło na mnie przedstawienie postaci ludzkich. Żołnierze dwóch stron przedstawieni są bardzo schematycznie, niemal karykaturalnie. Kontrast z bardziej dopracowanymi wizualizacjami okrętów pogłębia negatywne wrażenie.

   Następnym zarzutem, jaki stawiam całości, jest praktycznie absolutny brak informacji o samym uzbrojeniu. Rzecz jasna autorzy dostarczają nam informacji o tym, ile wyrzutni rakietowych znajduje się na każdym opisywanym okręcie, jakiego są typu, jaki mają napęd, itp. Jednak brakuje rozpisania możliwości poszczególnych typów uzbrojenia. Zasięgów, mocy, celności, możliwości przebijania pancerzy energetycznych czy klasycznych. Tak więc, niestety, dalej nie mam pojęcia, jaka jest różnica między graserem a laserem, czy lancą energetyczną. W zamian za to otrzymaliśmy wykresy obrazujące sygnatury okrętów – uzyskane z odczytów lidarowych i radarowych. Ot, zupełnie nieprzydatny i nic nie wnoszący gadżet.

   Wypada jednak wspomnieć też o pozytywach. Tu wymienić można same opisy poszczególnych klas okrętów. Poza podstawowymi informacjami o prędkości, wymiarach, uzbrojeniu, załodze otrzymujemy także garść ciekawostek o historii konstrukcji, problemach na etapie projektowania czy funkcjonowania, czy też o najsłynniejszych jednostkach tego typu znajdujących się na wyposażeniu gwiezdnych flot.

   Następną zaletą jest kilka stron poświęconych opisaniu organizacji samych flot. Wszak do prowadzenia walk na wielką skalę musimy wiedzieć, ile okrętów liczy sobie dywizjon lub flotylla. Oraz tego, jak są zorganizowane i kto nimi dowodzi. Do tego dostaniemy też garść informacji o życiu na pokładzie, co pozwoli na uzyskanie szerszego i pełniejszego wizerunku gwiezdnych armii. Wszak, poza sprzętem, bardzo ważny jest też czynnik ludzki.

   Całość sprawia jednak wrażenie bardzo użytkowe. Trudno zapomnieć podczas lektury, że albumy zostały opracowane jako część opisowa do gry strategicznej. Tymczasem w naszym kraju pojawiły się jako osobne wydawnictwa. Nie jest to grzech, nie pierwszy raz się z czymś takim spotykamy. Jednak w sytuacji, kiedy ma to być samodzielne wydawnictwo, pozbawione ważnej części w postaci gry, można wymagać poważniejszego podejścia do całości i dostarczenia bardziej dopracowanego produktu.

   Czy jednak mogę polecić komukolwiek albumy panów Burnside’a i Pope’a? Myślę, że tak. Uważam, że znajdą klientów pośród fanów serii o wspaniałej, jedynej i niepowtarzalnej Honor Harrington.

 Jacek Falejczyk

 David Weber, Ken Burnside, Thomas Pope
Royal Manticoran Navy
Tłum. Jarosław Kotarski
REBIS, 2008
Stron: 68
Cena: 25,90 

David Weber, Ken Burnside, Thomas Pope
Ludowa Marynarka
Tłum. Jarosław Kotarski
REBIS, 2008
Stron: 66
Cena: 25,90


Recenzja powyższa ukazała się po raz pierwszy w czasopiśmie internetowym Fahrenheit nr 64