|
Życie midszypmena nie jest usiane różami. Z głową pełna
nabytych w Akademii Królewskiej Marynarki wiadomości, z
nadziejami i ambicjami, trafia na okręt, gdzie traktowany jest gorzej
od zwykłego załoganta. On, który już niedługo będzie oficerem, a
kto wie, może i za kilka lat dowódcą! Ale zanim do tego dojdzie,
trzeba zacisnąć zęby i bohatersko znosić wszelkie przeciwności losu i
polecenia przełożonych. Może prościej byłoby, gdyby swój
pierwszy patrol bojowy midszypmeni odbywali w spokojnych czasach,
jednak nawet tutaj los nie jest łaskawy dla głównych
bohaterów powieści Davida Webera „Cień Saganami”.
Gwiezdne Królestwo Manticore, będące miejscem akcji
książek z cyklu Honor Harrington, jest państwem bogatym. Korzystne
położenie w okolicach kosmicznej osobliwości, umożliwiającej niemal
natychmiastowe przemieszczanie się na wielkie odległości, mądrość
rządzących, przedsiębiorczość obywateli, niezłomna postawa kosmicznej
floty – oto filary, na których królestwo przez
długie lata rosło w siłę i zasobność. Jednak, jak to zwykle w takich
opowieściach bywa, w okolicy nie brakowało wrogo nastawionych
narodów czy instytucji. Piraci, handlarze niewolników,
Ludowa Republika Haven to główni wrogowie Gwiezdnego
Królestwa. O walkach z przestępcami, o wielkiej wojnie z Ludową
Republiką David Weber pisał w kilkunastu wcześniejszych tomach tej
bardzo popularnej sagi. Honor Harrington, będąca główną
bohaterką tych opowieści, wydoroślała, awansowała i w okresie
opisywanym w „Cieniu Saganami” jest już poważaną admirał
Czerwonej Eskadry. W związku z tym, że życie dowódcy związku
taktycznego nie obfituje w przygody, za to wypełnione jest papierkami i
przesuwaniem klocków po kosmicznej mapie, autor zdecydował się
na wprowadzenie całej plejady nowych bohaterów i przeniesienie
akcji na nieopisywany dotychczas teatr działań.
Ludność planet zrzeszonych w Gromadzie Talbott w
referendum zadecydowała o przyłączeniu do Królestwa Manticore.
Planety Gromady nie stanowiły jednak politycznej jedności, dlatego też
rozpoczęły się trudne i czasochłonne polityczne rozmowy, mające na celu
uchwalenie wspólnej konstytucji, będącej podstawą do
przyłączenia. Na ten okres admiralicja oddelegowała w rejon Gromady
niewielkie siły, które wzmocnić ma najnowszy ciężki krążownik
klasy Edward Saganami – HMS Hexapuma. Zaś na jego pokładzie
odbywają swoją pierwszą misję bojową nasi midszypmeni, nazywani
potocznie zasmarkańcami. Wydawałoby się, że zapowiada się nudna i
rutynowa misja, jednak nie wszystkim obywatelom Gromady podoba się
koncepcja utraty niepodległości. Planety z tego regionu były też do tej
pory zwyczajowym terenem wpływów Ligi Solarnej. Ta
zbiurokratyzowana i skorumpowana potęga nie będzie więc zbyt
przychylnie przyglądać się utracie swoich stref ekspansji. Kto wie,
może nawet pokuszą się o jakieś tajne i niezbyt legalne metody
wpływania na przebieg zdarzeń? My zaś, oczami grupki
midszypmenów, obserwować będziemy starcie potęg, rozgrywki
polityczne, zamachy terrorystyczne i operacje specjalne. A że planet w
Gromadzie Talbott jest wiele, to i akcji nie zabraknie. A wszystko to
na ośmiuset stronach nowego tomu cyklu Honor Harrington.
David Weber przyzwyczaił mnie do wysokiego poziomu
wychodzących spod jego pióra książek z gatunku space-opera.
Ciekawie konstruowane światy, bohaterowie, do których łatwo się
przywiązać, ciekawe intrygi, starcia wielkich potęg, w których
nie gubi się pojedynczy człowiek – to wszystko sprawiało, że
kilka wcześniejszych tomów tego cyklu przeczytałem z dużym
zainteresowaniem. I w przypadku „Cienia Saganami” także się
nie zawiodłem. A nawet dostałem coś więcej. Czyż bowiem nie można się w
tak skonstruowanej intrydze doszukiwać pewnych analogii? Przecież coś
podobnego przeżywaliśmy jeszcze niedawno, przed przyłączeniem Polski do
Unii Europejskiej. Na szczęście u nas nie doszło do wydarzeń, jakie
stały się udziałem mieszkańców planet Gromady Talbott, ale pewne
podobieństwa można było na kartach powieści pana Webera znaleźć. Nie
bez znaczenia jest także fakt, iż książka ta powstała już po pamiętnych
zamachach z jedenastego września. W tomach, z którymi zapoznałem
się wcześniej, widziałem analogie do naszej zimnej wojny. Naprzeciw
siebie stały wielkie armie i ich starcia mogliśmy obserwować. Strat
wśród ludności cywilnej nie było, gdyż nie stanowiła ona celu
ataków. W „Cieniu Saganami” to się zmienia, tak
samo, jak zmienia się współcześnie koncepcja użycia armii i
działań wojennych. Operacje w Iraku czy Afganistanie to przykład użycia
żołnierzy do celów policyjnych i zwalczania terroryzmu. Tak samo
i załoga HMS Hexapuma będzie musiała zmierzyć się z zupełnie innym
przeciwnikiem, tylko po to, by osiągnąć zamierzony polityczny cel.
Ciężko mi znaleźć wady najnowszej powieści Davida Webera.
Jedną może być nieobecność samej Honor Harrington na kartach książki.
Pojawia się tylko na wstępie i wygłasza płomienną przemowę dla kilku
tysięcy midszypmenów kończących Akademię Królewskiej
Marynarki. Później znika i pojawia się jedynie we wspomnieniach
bohaterów czy informacjach z frontu. Jej brak jednak bez
problemu rekompensują nowi bohaterowie, ciekawie zarysowani, pełni
młodzieńczej energii i z otwartą drogą kariery. Można ich polubić i z
zainteresowaniem śledzić ich losy.
Space-opera rządzi się swoimi prawami. Akcja, bohaterowie,
sprzęt, przygody i dramaty – tego wszystkiego szukamy na kartach
powieści z tego gatunku i to wszystko znajdziemy w „Cieniu
Saganami”. A do tego ten melanż został podany w ciekawy
sposób, podlany odpowiednim tempem zdarzeń, czyniąc z
najnowszego tomu z cyklu Honor Harrington potrawę godną polecenia.
Jacek Falejczyk
David Weber
Cień Saganami
Tłum. Jarosław Kotarski
REBIS, 2007
Stron: 802
Cena: 37,90 |
|