GŁÓWNA O NAS FANTASTYKA FOTOGRAFIA LINKI

 Historia, której koniec znam

    Mity dotyczące wojny trojańskiej rozpalają wyobraźnię. Czegóż w nich nie ma? Jest miłość i nienawiść, jest honor i zdrada, jest spryt i mądrość. Krzyżują się tu wątki i czyny bliskie ludzkiemu sercu. Opowieść o Troi to też piękna bajka o zmierzchu epoki herosów, o bóstwach plączących losy całych krain i narodów. To także świetny temat do rozważań dla tych, którzy nie wierzą w wojny wywoływane przez siły wyższe. Można dociekać, o co tak naprawdę walczono, co zadecydowało o upadku Troi, jak mogła się potoczyć wojna. Nic więc dziwnego, że również pisarze nie mogą oprzeć się pokusie dywagowania i przelewania na papier własnych wersji dawnych dziejów.

    Książka „Troja. Pan Srebrnego Łuku” to fantasy zakotwiczone w greckiej mitologii i historycznych dziejach Grecji, ukazujące losy znanych z historii lub mitologii postaci.

    David Gemmel wziął na warsztat wojnę trojańską, ukazując ją poprzez pryzmat życia pobocznych bohaterów tamtych wydarzeń. Jako specjalista od gatunku heroicznej fantasy i pisanych z rozmachem epopei, rozpoczął swoją opowieść wiele lat przed samą wojną, abyśmy mogli wczuć się w śródziemnomorski klimat okresu herosów. Autor zapoznaje więc nas z życiem w czasach pokoju. Krainy, które poznajemy, rozwijają się i bogacą. Kupiectwo przynosi korzyści wszystkim, wojny niosą tylko zniszczenia i zacofanie – taka dewiza zdaje się przyświecać władcom i możnym świata przedstawionego. Nic więc dziwnego, że wszystko tu kręci się wokół morza i morskich szlaków handlowych. Nie wszyscy jednak korzystają z owoców, jakie przynosi rozwój handlu. Życie nie jest łatwe, marynarze giną na morzu, statki nie radzą sobie ze sztormami, na lądzie żyje wielu biedaków, choroby to rzecz powszechna. Z drugiej strony możni tego świata, ograniczani tylko samodzielnie ustalonymi konwenansami, pławią się w luksusie, mieszkają w pięknych pałacach i niezwykłych miastach. W tak skonstruowanym świecie autor zabiera nas na pokładach galer w długą podróż po zachodnim wybrzeżu dzisiejszej Turcji. W podróż, dzięki której dobrze poznamy bohaterów powieści, dzieląc z nimi blaski i cienie starożytnego życia.

    Tworzenie postaci jest mocną strona prozy Gemmela. Bohaterowie są pełnokrwiści, ludzcy, wyraziści. Mimo iż autor wprowadza ich bardzo wielu, to nie pogubimy się w natłoku egzotycznie brzmiących imion. Niewątpliwie jest to także zasługa znajomości mitologii greckiej, co daje pewien komfort przy czytaniu – nie potrzebujemy dodatkowych wyjaśnień, kim była Afrodyta, a kim Apollo. Greckich bogów znamy przecież o wiele lepiej niż wywodzące się z naszego kręgu kulturowego, zapomniane bóstwa słowiańskie. To samo tyczy się postaci wyjętych z kart „Iliady”. Teraz jednak Hektora, Priama, Andromachę czy Eneasza poznajemy bliżej, z bardziej ludzkiej strony. Miotają nimi często sprzeczne uczucia, mają potężne dylematy dotyczące własnego postępowania, nieustannie próbują dociec, co jest słuszne, a co nie. Eneasza, głównego bohatera książki, ciągle dręczy kwestia konsekwencji własnych czynów. Jest bardzo odpowiedzialny i polega na rozumie bardziej niż na emocjach. Zna siłę plotek, potrafi też perfekcyjnie wykorzystać stereotypowe ludzkie zachowania. Podczas lektury odnosiłam jednak wrażenie, że motywy działań protagonistów nakreślone zostały według współczesnych nam standardów i norm. Dlatego też chyba łatwo przywiązujemy się do bliskich nam postaci powieści.

    Zastanawiające jest podejście autora do samej mitologii. Dość dowolnie łączy i dzieli mityczne postaci. Gemmelowski Eneasz nie jest dokładnie tym, którego znamy. Nie wyniesie z pokonanej Troi swego ojca, Anchizesa. Występuje tutaj pod dwoma imionami, które w mitologii odnoszą się do dwóch różnych osób. Nie poślubi Laodike ani tym bardziej Kreuzy, czego można by oczekiwać, znając greckie opowieści. Autor dowolnie żongluje losami bohaterów, chociaż zachowuje pewne punkty odniesienia – Priam wciąż jest królem Troi, Hekabe jest jego żoną, a Hektor następcą. Po lekturze pierwszej części cyklu bardzo ciekawi mnie, jak autor uzasadni udział Odyseusza w walce przeciwko Troi. Zdecydowanie spodobały mi się postaci drugo- i trzecioplanowe – szczególnie wygnany syn egipskiego faraona, czy też postaci skrytobójców i marynarzy. Wszyscy są barwnie odmalowani, dla każdego autor przygotował krótki epizod z życia, który zadecydował o ich charakterze i profesji. Co prawda przywoływanie wspomnianych epizodów w chwili, gdy czytelnik oczekuje rozwoju akcji może nużyć, ale przeważnie jest uzasadnione.

    Podsumowując, mogę polecić książkę jako znakomite czytadło w swojej kategorii. Sprawnie poprowadzona akcja i przejrzysty styl autora sprzyjają szybkiemu przechodzeniu przez rozdziały. Umiejętne przeplatanie akcji epizodami refleksyjnymi i opisami życia bohaterów powoduje, że lektura nie nuży. Rozdziały są dość krótkie, ale za to oglądamy akcję z perspektywy różnych uczestników wydarzeń. Gdyby nie twarda okładka książka, byłaby świetną lekturą do pociągu lub autobusu. Wciąga na tyle, że nawet rozmawiający obok współpasażerowie nie przeszkadzają.

    „Troja. Pan Srebrnego Łuku” to pierwsza część cyklu trojańskiego Davida Gemmela. Przyzwyczaił on swoich czytelników do dość długich opowieści – jego pierwsza saga liczy jedenaście tomów. Nie wiadomo, ile tomów mógłby mieć cykl trojański, gdyby nie nagła śmierć autora latem 2006 roku. Cykl składa się więc tylko z dwóch części – drugą jest „Tarcza gromu”, obecnie w przygotowaniu. Trzecia część ma jednak szansę ujrzeć światło dzienne dzięki temu, iż autor pozostawił swojej żonie dokładne notatki dotyczące rozwoju głównych postaci oraz konspekt powieści. Czytelnikom, którzy chcą poznać losy mitycznych bohaterów zinterpretowane przez Davida Gemmela, pozostaje być cierpliwymi.

 
Agnieszka Falejczyk

 
David Gemmel
Troja. Pan Srebrnego Łuku.
Tłum: Zbigniew A. Królicki
Rebis, 2006
Stron: 384
Cena: 39,00


Recenzja powyższa ukazała się po raz pierwszy w czasopiśmie internetowym Fahrenheit nr 57