|
Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, co by było, gdyby
Sowieci wygrali w bitwie warszawskiej? Albo gdyby Polska po drugiej
wojnie światowej dostała się w strefę wpływów amerykańskich? Jako
czytelnicy i miłośnicy fantastyki zapewne lubicie snuć dywagacje na
temat rozwoju naukowego i alternatywnych historii. Niepoprawnym
fantastą jest najprawdopodobniej również Cezary Michalski, chociaż
tworzone przez niego scenariusze dziejów trzymają się dość mocno
znanych nam realiów. Tylko że odrobinkę wypaczonych.
Wstępem do książki „Gorsze światy” jest opowiadanie
„Gabinet krzywych luster”. Bohater, niedoceniany pisarz i publicysta,
próbuje napisać alternatywną historię w świecie, który nieznacznie
różni się od naszego. W pierwszej wojnie światowej Cesarstwo zwycięża
Francję i Wielką Brytanię i wprowadza na podbitych terytoriach ustrój
liberalno-arystokratyczny. Demokracja i jej wartości nie sprawdziły
się, więc światem zaczynają rządzić szlachetnie urodzeni z cesarzem na
czele. Konieczność wprowadzenia do systemu władzy nowej krwi, upadek
finansowy arystokracji powodują, że mezalianse i uszlachcanie stają się
powszechnymi praktykami. Po stu latach takich praktyk prawie wszyscy
ludzie stali się szlachtą – snobistyczną, przykładającą wagę jedynie do
herbu i zawiłej genealogii rodu. Snobizm wypiera cenzurę, która
przestaje być już potrzebna. Ulubioną bohaterką społeczeństwa jest
niejaka Sisi wywodząca się z rodziny robotniczej, której niesamowitą
karierą ekscytują się tłumy. Narzucony przez cesarza ład polityczny
triumfuje i rozpowszechnia się w świecie. Za polityką idzie rozwój tzw.
cesarskiej technologii reprezentowanej przez szybki rozkwit sterowców.
Dawna katastrofa lotnicza, podczas której boeing lecący z prezydentem
Stanów Zjednoczonych i jego rodziną na pokładzie rozbił się,
uśmiercając załogę wraz z pasażerami, skutecznie zniechęciła inżynierów
do zajmowania się rozwojem maszyn latających cięższych od powietrza.
Liberalno-arystokratyczne społeczeństwo gnębi jednak poważny kryzys
wartości. Bohaterowi opowiadania marzy się spokojna reforma, która
spowodowałaby powrót do prawdziwie liberalnych korzeni ustroju. Pisze
więc słowa, które staną się zarzewiem ogromnych zmian, a nawet
rewolucji. Jednakże jej efekty, przedstawione w kolejnym
opowiadaniu, mogłyby się bohaterowi nie spodobać.
Opowiadanie „Cela śmiechu” jest najdłuższe w zbiorze i
wprowadza nas w świat opanowany jest przez Doktrynę Wolności.
Hipotetyczne państwo Danonia (duży plus dla autora za nietuzinkowy
dobór nazw państw), które niezwykle wręcz przypomina naszą ojczyznę, to
raj. Każdy ma tu prawo do wolności gwarantowanej przez niepodważalne
Dogmaty Doktryny. Jednakże w krainie powszechnego szczęścia nie popłaca
myśleć inaczej niż większość. System myślenia, tak samo jak i pozorną
wolność, narzuca władza, wykorzystując po temu zaplecze techniczne i
system Nadzoru. Jednostki negujące Doktrynę i próbujące wzniecać
niepokoje, umieszczane są w tytułowej Celi Śmiechu, zaś ich poplecznicy
i uczniowie zostają Zakładnikami – do momentu, aż umieszczony w Celi
przywódca nie podda się psychicznie. Sądzę, że najrozsądniej będzie w
tym momencie odstąpić od dalszego przybliżania treści opowiadania.
Odkrycie, jak wygląda życie we władzy Doktryny Wolności, kim są tak
naprawdę Zakładnicy, jaka spotyka ich kara i dlaczego właściwie
przywódcy rebelii załamują się w Celi, pozostawiam Czytelnikowi.
Kolejne opowiadania rysują nam światy opanowane przez
przeróżne formy totalitaryzmu. Absolutna władza mediów w Krainie
Słodkości, rządy oparte na selekcji genetycznej, znak Apokalipsy
kryjący się pod jednym z najbardziej znanych symboli graficznych w
popkulturze. A na koniec rzeczywistość, z której wielu ludzi wciąż nie
potrafi się wyrwać – czarno-biała przeszłość zatrzymana w symulacji
komputerowej pod znaczącym tytułem „Świat 13 grudnia”, w opowiadaniu
„Punkt rozłączenia”. Jest ono szczególnie interesujące w świetle
obchodzonej niedawno rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.
Wśród zaprezentowanych w książce opowiadań są teksty
gorsze – jak „Dzika genetyczka” czy też „Telewizja Babilonu”, ale muszę
przyznać, że autor opisuje ciekawe problemy, dotyczące naszej
współczesności. Kwestie dobra i zła są tu praktycznie nie do
rozstrzygnięcia. Autor pisze o „Gorszych światach”, lecz ja mam
wrażenie, że po prostu wypacza poszczególne elementy otaczającej nas
rzeczywistości, uwypuklając i wyolbrzymiając w ten sposób pewne
dzisiejsze problemy. W pierwszym opowiadaniu bohater zwraca się do
swoich czytelników słowami: „Człowiek [...] angażując własne życie w
badanie światów, które nie potrafiły zaistnieć, traci je. Traci jego
istotną część. Sam przestaje do pewnego stopnia istnieć”. Michalski,
sam snując alternatywne wizje, przewrotnie każe nam się zastanowić nad
tym, czy warto pochylać się nad nieistniejącym. Przedstawia ludzi
zniewolonych, przekonanych, że żyją w raju wolności i że mogą o sobie
decydować. Tymczasem czytelnik może się zastanawiać, do jakiego stopnia
my sami jesteśmy ograniczani przez władzę, państwa, ustroje, regulacje,
przepisy i normy moralne. Coraz trudniej jest się wyrwać z gąszczu
nakazów, jednak osobiście nie czuję się zniewolona ani przez telewizję,
ani przez kościół, ani przez władzę któregokolwiek państwa. Wizja
Cezarego Michalskiego jest sugestywna i zmusza do myślenia, ale
pozostaje na szczęście fantastyką.
Interesuję się polityką i bieżącymi wydarzeniami. Oglądam
nawet czasami dzienniki telewizyjne, czytuję prasę. A mimo to nie
skojarzyłam autora ze znanym publicystą o dość mocno akcentowanych
poglądach. Stanowi to w moich oczach niewątpliwą zaletę jego książki,
gdyż nie zawiera ona nachalnej wykładni zgodnej z linią polityczną
popieraną przez autora. A może jednak zawiera? Może jako czytelnik
dałam się wplątać w grę? Jeśli tak, to mistrz gry manipulował mną na
tyle umiejętnie, żeby nie psuć przyjemności płynącej z lektury.
Niniejszym mogę książkę Michalskiego polecić, zwłaszcza osobom
zainteresowanym historią alternatywną i naszą współczesnością odbitą w
krzywym zwierciadle.
Agnieszka Falejczyk
Cezary Michalski
Gorsze światy
Fabryka Słów, 2006
Stron: 206
Cena: 24,99 |
|